Proces radykalnego przeprogramowania w jaki mimowolnie został wprzęgnięty ludzki umysł w ciągu ostatnich kilku dekad nie ma absolutnie żadnego precedensu. Oczywistym staje się, że kolejnym celem po ujarzmieniu i podporządkowaniu sobie świata natury – przychodzi kolej na ludzkie ciało, a co najważniejsze ludzki umysł i wreszcie finał zabawy w postaci – Układu Scalonego – jedynego w swoim rodzaju Meta – Eksperymentu – gdzie Bóg – Człowiek przechodzi proces Ubóstwienia do roli o jakiej marzył od samego Poczęcia – Zostać Panem Meta – Pastwiska. Stałoby się to spektakularnym zwieńczeniem ewolucji – Mózgogłowia.
Naturalnym środowiskiem do tego celu staje się cybernetyczno – technologiczne megamiasta – maszyny z podziałami na kastowy system zasiedleń i cały system administracyjno – urzędniczy punktowany za służalczość wobec korporacyjnego Monstrum. Rozwój megamiast to obezwładniające świadectwo zarówno hekatomby wzrostu ludzkiej populacji jak i jednoczesnego automatyzowania i warunkowania ludzkiego umysłu, oraz coraz bardziej widoczne i odczuwalne produkowanie – Odpadku – pozbawionej znaczenia i roli ludzkiej masy. Automatyzacja naszego życia i naszej pracy generuje bezwzględny bilans – Odpadku, podobnie jak przepełnienie tych wciąż obecnych zawodów i specjalizacji operujących w częstotliwościach Symulacji. Już nic nie ma realnego pokrycia w tzw. dobrach. Nazywam to Parytetem Abstrakcji. Slums jako strefa koncentracji Odrzutu Sumienia. Czym bliżej Centrum tym grubsze szkło, wyższe mury, bardziej pancerne drzwi. Imigranci cywilizacyjni pozostawieni na Oceanie Informacji i Spekulacji z archaicznymi zawodami opartymi na fizyczności i prostodusznym pojmowaniu świata biją pięściami w Mury Nowego Jerycha. W geście litości dostaną mieszankę paracetamolu i prozacu, by pójście w głębiny bolało mniej.
Otumaniona i obłąkana populacja cybernetycznego Zachodu odpali płyty z programem Autohipnozy. Twoje powieki stają się ciężkie. Zaczynasz widzieć i kultywować własne odbicie traktując je zarazem jako jedyny komunikat dla podrasowanego w edytorach świata. Tu widzisz – nie widzisz. Tu słyszysz – nie słyszysz. Walutą będą fejsbukowe lajki i mordki pokemonów przelewane na konto. Zamiast pogody w wiadomościach będzie zupełnie darmowy seans Hipnozy.
Pokrętła kontrastów przesuniemy tak by przestały być widoczne. Odetniemy ten wstydliwy cywilizacyjny ogon nadając ludobójstwu kontekst naukowy i lekkostrawną formę dialogów, odczytów i sympozjów. Ktoś przecież musiał zapłacić cenę, by promocja mogła trwać. Tych, którzy się przebili przez zasieki i mury – wytropimy i zabijemy niczym wściekle psy – wykarmione jakby nie było naszym cywilizowanym okrucieństwem i geopolitycznym zasiewem dobrobytu.
Jeszcze bywamy wstrząśnięci. Po atakach, przed i w trakcie. Niepokój. Taki stan przed kolacją po faktach. To nie jest to samo. Masz co bronić, gdzie żyć i co robić. To nie jest to samo.
To idzie tak:
Być nikim, nigdzie, dla nikogo.
Nie jesteś Bogiem.
Wyobraź to sobie.
Sobie.