Z wielkiego kosmicznego lustra Bez początku i końca, Wyłoniła się ludzka społeczność. W tym czasie narodziło się wyzwolenie i narodził się wewnętrzny zamęt.
Gdy pojawił się lęk i zwątpienie W ufność, która z natury jest wolna, Powstały niezliczone rzesze tchórzy.
Z podążania ścieżką wolnej z natury ufności I czerpania z niej zadowolenia, Powstały niezliczone rzesze wojowników.
Niezliczone rzesze tchórzy Ukryły się w jaskiniach i dżunglach. Zabijali swoich braci i siostry i zjadali ich ciała, Bestie były im przykładem, Budzili przerażenie jeden w drugim; Odbierali sobie życie. Rozniecili ogromny ogień nienawiści, Nieustannie mącili wody pożądania, Pławili się w błocie lenistwa: Nastała epoka głodu i zarazy.
Spośród tych, którzy poświęcili się pierwotnej ufności, Spośród zastępów wojowników, Jedni udali się w górskie odstępy I wznieśli wspaniałe kryształowe zamki.
Inni powędrowali ku krainom pięknych jezior i wysp I wznieśli urocze pałace. Jeszcze inni dotarli na ładne równiny I zasiali pola jęczmienia, ryżu i pszenicy. Nie znali kłótni, Zawsze panowała wśród nich miłość i ogromna szczodrość.
Bez zachęty, dzięki samoistnej nieprzeniknioności, Byli zawsze oddani Majestatowi Rigdena